Człowiek się rodzi wolny, a później wybiera zawód. Czasem są to tłumaczenia, korekty językowe, zarządzanie projektami tłumaczeniowymi… :) Po czym poznać, że ktoś pracuje jako tłumacz albo kierownik projektów tłumaczeniowych (dalej: bohater)?
Tak się bawi, tak się bawi żyje kierownik projektów (tłumacz, korektor itp.)
- Zawsze pamięta, kto wykonał tłumaczenie książki, ale niekoniecznie kojarzy autora.
- Na randce chłopak czy dziewczyna naszego bohatera nie mają szans na drugie spotkanie, zadając pytanie Tłumacz? Też mówię po angielsku. A gdzie pracujesz?
- Podobna będzie reakcja na pytanie: O czym jest ta piosenka?
- Pracownicy biura tłumaczeń jako nieliczni czytają instrukcje obsługi urządzeń. Wiedzą, że aby przetłumaczyć podręcznik użytkownika, trzeba go najpierw porządnie przewertować.
- Równie sprawnie potrafi przetłumaczyć elementy budowy wózków widłowych, jak i zagadnienia antropologii kulturowej.
- Mierzy czas w tłumaczeniach („jeszcze dziesięć akapitów i robię kawę”, „skończę korektę transkrypcji i zabieram się za copywriting”).
- Sen dla tłumacza nie jest tak ważny jak termin oddania tłumaczenia. Nikt w nocy mu nie przeszkadza.
- I w ogóle — hierarchia potrzeb tłumacza wygląda tak: deadline»sen»…»jedzenie»…»…»seks.
- Pierwsze skojarzenie ze słowem „kot” to narzędzia CAT, takie jak SDL Trados Studio czy memoQ. Nic dziwnego, że ludzie, którzy oglądają filmiki z kotami, wywołują u naszego bohatera szacunek (albo współczucie).
- Prawdziwy kot (nie chodzi tu o „CAT-toola”) doskonale zna komendę „deadline”. Kiedy ją słyszy, wie, że miauczenie nie ma sensu i trzeba uzbroić się w cierpliwość.
- Skoro o zwierzętach domowych mowa, zazwyczaj się wabią Dywiz, Ampersand, Dante, Oksymoron albo Moment Obrotowy.
- Klienci biura tłumaczeń myślą, że „Ekspres”, „Jaknajszybciej” lub „Pilnie” to nazwisko bohatera.
Szanowny %username%! Potrzebujemy tłumaczenia prezentacji slajdów w PPT. To tylko 30 stron. Za 2 godziny mamy walne zgromadzenie członków.
- Nienawidzi chodzić do kina. Kilka godzin tłumaczenia synchronicznego potrafi mocno dać w kość. A tak przecież właśnie działa mózg lingwisty.
- Współczesna psychiatria nie zna jeszcze sposobów na główne fobie tłumacza: brak zasięgu, długi czas ładowania aplikacji, rozładowana bateria, słaby zasięg w smartfonie.
- Dowolna konwersacja przypomina tłumaczenie rozmów telefonicznych. Bohater stale przyłapuje się na myśli, że mówi synchronicznie z interlokutorem.
- Słysząc np. w knajpie niepoprawne politycznie żarty lub „seksistowskie” końcówki gramatyczne nasz bohater wewnętrznie się spina. Redaktor znowu będzie wściekły!
- Niektóre słowa wzbudzają furię nawet u spokojnego lingwisty-introwertyka. Najbardziej dają w kość tłumaczenia marketingowe: „added value”, „cutting edge”, „time to market”.
- Nasz bohater zna liczne sposoby, żeby nie zasnąć przez całą noc. Potrafi wyczuć na podstawie zapachu dokładną zawartość kofeiny w dowolnym napoju.
- Wie, że Google to jeden wielki śmietnik. Ale wie też, gdzie czego szukać.
- Z kolei jednostka rozliczeniowa to strona tłumaczenia. Po ile ta wędlina? Jak to — dwie strony (czyli 2 godziny) tłumaczenia za kilogram?!?
- Kontekst tłumaczenia to jego modus operandi, procedendi i vivendi.
- Nawet siedząc w ubikacji czyta (i w myślach weryfikuje) tłumaczenia etykiet.
- A siedząc w restauracji czyta jadłospis od deski do deski, nawet jeśli wpadł na „małą czarną”. Żeby pośmiać się z tego tłumaczenia by Google Translate…
- Historia wyszukiwania w Google obfituje w tak różnorodne zagadnienia, że Hubert Urbański miałby świetny materiał na nowe odcinki „Milionerów” w 2017 roku.
- Nasz tłumacz (menedżer projektów tłumaczeniowych, korektor itd.) nienawidzi żartów ani kalamburów.
- Modlitwa wieczorna bohatera to stałe dziękowanie Bogu za to, że pomieszał ludzkie języki uniemożliwiając budowę wieży Babel.
- Po zsumowaniu pieniędzy wydanych na oprogramowanie tłumaczeniowe (narzędzia CAT, QA, programy do zarządzania terminologią, słowniki), literaturę (słowniki, specjalistyczna prasa) itp. można byłoby bez problemu wybudować dom (a może nawet kupić wysepkę).
- Potrafi bez problemu odróżnić bełkot pijaka od ćwiczenia wymowy (ułóż na dolnej wardze szeroki język, lekko wysuń do przodu i dmuchnij przez jego środek).
- Bohaterowie nocnych koszmarów? Jan Niecisław Baudouin de Courtenay, Noam Chomsky, Steven Pinker, Ferdinand de Saussure i inne wspaniałe postaci.
- Tworzenie glosariuszy bądź zwyczajnie znalezienie odpowiedniego terminu zajmują przynajmniej 10 minut. Definicje angielskich słów locker, locket, lockjaw, lockout, locksmith i loco są równie ciekawe jak to, czego szukaliśmy (znaczenia wyrazu „lock”).
- ASCII, ISO-8859, UTF-8 to również jego języki robocze.
- „Duchologia polska”, „Fałszerze pieprzu”? Czytałem (-am). „Jak pokochać centra handlowe Czasomierze”? Pamiętam. „Elon Musk”, „Zmuś mnie”, „Tolkien. Biografia”? Dopiero co oddaliśmy tłumaczenia tych książek.
- Nic tak go nie bawi, jak dosłowne tłumaczenie frazeologizmów. Thank you from the mountain!
- Ulubiona kawa tłumacza to ziarna kawowca z deczka rozcieńczone wodą.
- „Strefa czasu” to pojęcie z kosmosu. W ciągu miesiąca nasz specjalista zmienia strefy czasowe jak rękawiczki albo żyje w kilku naraz. To normalne — wydawnictwo z Tokio chcę mieć projekt na 6 rano, agencja reklamowa z Warszawy chce mieć tłumaczenie na 11 przed południem, klient amerykański chce mieć lokalizację swojej gry na naszą 21.
- Tłumaczenia ustne wymuszają pewien rytuał. Idąc do sklepu nasz bohater „na wszelki wypadek” kładzie do torby na zakupy notes, długopis i butelkę z wodą mineralną.
- Nasz bohater od dłuższego czasu nie ogląda filmów z lektorem. Ich tłumaczenie sprawia, że każdą wypowiedź opatruje sarkastycznym komentarzem.
- Wszelkie demotywatory (podobnie zresztą jak motywatory) o środzie, piątku, weekendzie i tym podobne wywołują niezrozumienie lub rezygnację. To, jak się nazywa kolejny dzień tygodnia, nie ma dla niego większego znaczenia.
- Tłumacz Google i inne darmowe tłumaczenie maszynowe wywołuje takie same uczucia, co obnażona niewiasta u pobożnego młodzieńca — gniew»zaprzeczenie»chęć wstawienia kiedyś tam gotowego tekstu i otrzymania gotowego tłumaczenia. Bez konsekwencji.